niedziela, 8 grudnia 2013

Wracam do żywych...

Od tygodnia myślałam co ubrać, a raczej co w mojej szafie nadaje się do wyjścia do ludzi. Zastanawiałam się czy Noe zauważy że mnie nie ma , i czy będę potrafiła spokojnie spędzić wieczór nie myśląc nieustannie o nim.
Planów było dużo , moje pierwsze babskie wyjście od prawie roku. Już czułam te odciski od obcasów, chrypę z przekrzykiwania kobiecych dyskusji , bul brzucha ze śmiechu, a nawet to niewyspanie w niedzielny poranek.
Z tego wszystkiego zostało jedynie niewyspanie.
Wiem wiem jestem mamą, jeżeli coś planuje to mogę być w 100% pewna, że bardziej wiarygodne jest że zjawią się kosmici, niż to że wszystko pójdzie po mojej myśli.
Byłam naiwna ok, ale czemu od razu przeziębienie i ropiejące oko ? O losie to mi miałeś rachować plany, a nie krzywdzić mojego synka:( Może lepiej już nie będę nic planować jak tak to ma wyglądać.
nCałe szczęście że dziś Noe czuje się dużo lepiej. Zadziwiające jest to, że nawet gdy ciężko mu się oddychało przez zatkany nosek, uśmiech nie zachodził mu z twarzy.
Niedziela przyniosła dużo spokoju , a i namiastkę babskich pogaduch. Gdy Noe bawił się z tatą miałam parę minut by wyskoczyć do galerii i poznać potworywozkowe.pl oraz pannamiijejzabawki.blogspot.com które dziś czytały bajki dzieciom. Bardzo ciepłe i sympatyczne kobietki:)

1 komentarz: