środa, 30 października 2013

N-o-j-e czy Noe

A dziś troszkę o tym czemu N-o-j-e , i w cale nie chodzi o wyjaśnienie czemu wybraliśmy imię Noe, a o tym czemu blog nazywa się noje.
Sprawa tak naprawdę jest bardzo prosta , jak już kiedyś wspomniałam moja siostra ma 2 synów, młodszy z nich Kajetan to przemiły szkrab.
To on na kuzyna zamiast Noe mówi Noje -taki skrót :)
Jest w tym tak słodki i emanuje takom miłością do mojego synka, że mimo iż nie toleruje żadnych odmian imienia Noe to jego "wersja" skradła mi serce:)
Nie potrafię opisać wzruszenia gdy Kajetan przytulając się do nóżki Noego mówi mu " Noje komam Cie" co oznacza Noe kocham Cie:) Noe wyznanie to odwzajemnia uśmiechem od ucha do ucha , co dla niego nie jest oczywistą reakcjom.
Nie wspominałam jeszcze o tym ale mój synek w towarzystwie jest bardzo poważnym chłopcem i na jego uśmiech trzeba sobie zasłużyć. Oczywiście nie tyczy się to Kajetana który ma z nim swoje układy:) Już nie mogę się doczekać ich wspólnych rozmów i oczywiście tego jak Noe poradzi sobie z wymawianiem imienia Kajetan :)
Jedno wiem cała trójka sprawi że będzie wesoło:)

poniedziałek, 28 października 2013

Dynia :)

W naszym mieszkanku króluje dynia :)
Jest dosłownie wszędzie. Od lat paru jestem jej ogromną fankom, ale to nie z tego powodu mam jej cały zamrażalnik.
Ilość ta to oczywiście zapasy dla Noego, który od dni paru zajada pierwsze zupki.
Na pierwszy ogień poszła właśnie dynia . Z całym mnóstwem cennych rad mojej kochanej starszej siostry, przygotowałam pierwszy posiłek .
Ciekawa reakcji Noego, co chwile spoglądałam na zegarek oczekując pory posiłku.
Mimo iż ilość zupki była symboliczna- zgodnie z zaleceniami, Noe zareagował jak by doskonale znał już ten smak . Śmiesznie przewracając języczkiem ogarniał nową konsystencje. Tak do dnia dzisiejszego bez płaczu i z pełną powagą łądnie wcina. A nie przepraszam dziś pomrukiwaniem pospieszał mnie bym się z kolejną łyżeczką nie ociągała:)
Mam nadzieje że następne warzywa posmakują mu tak samo i że zostanie fanem szpinaku :)
To chyba niezbyt realne ale kto wie :)

niedziela, 27 października 2013

Zabawa z niemowlakiem

Noe od urodzenia w ciągu dnia był bardzo aktywny. Tak na prawdę to już 5 minut po porodzie miał w pełni otwarte oczy, na co zwracał uwagę nawet personel w szpitalu.
Duża aktywność w ciągu dnia , spowodowała że od pierwszych chwil potrzebował "zabawy".
Znam takie osoby które po prostu to potrafią od razu , opowiadać o nóżce paluszkach i brzuszku, robić minki itp. Ja natomiast należę morzę do tej nie licznej grupy, która nie ma wrodzonego talentu do takiej zabawy:(
Nie poddawałam się i wręcz zmuszając sama siebie próbowałam bawić się z synkiem. Długi czas czułam się jak bym po prostu robiła z siebie wariatkę . Wytrwale jednak poszukiwałam informacji jak poprzez zabawę wspomagać rozwój maleństwa, zdawałam sobie sprawę że jest to bardzo istotne. I oczywiście dalej czułam się nieco głupio...
Pewność siebie i umiejętności urozmaicania rozrywki pojawiały się z każdym dniem . Nie wiem dokładnie kiedy nastąpił przełom , może gdy Noe zaczął skupiać swoją uwagę na przedmiotach .
Obecnie mocno musiała bym się zastanowić kto ma większą radość z tych zabaw ja czy Noe:)
Wygłupianie nie sprawia mi już trudności , dodatkowo świadomość że w tak przyjemny sposób wspomagam jego rozwój sprawia iż ciesze się podwójnie . Oczywiście nie zapominając o tym że czas bez atrakcji gdy dziecko nie śpi jest równie ważny jak czas aktywny :)
Robert natomiast należy do grupy z wrodzonym talentem do zabawy:)

wtorek, 22 października 2013

Poznawać na nowo świat

Godzina 00.09 Robert woła mnie do pokoju Noego , wchodzę zaglądam do łóżeczka a tam jak to mówi mój mąż "mała jazda" ( w tłumaczeniu mój synek , oczy jak pięć złoty machający rączkami i gotowy do zabawy ).
Sama radość ... wiadomo że to pora snu i nikt się z nim nie będzie bawił, jednak nie da się nie uśmiechać na taki widok. Ilekroć zaglądam w nocy do jego pokoiku, nie wierze że tak wielkie szczęście mnie spotkało . Chyba każda mama wie co mam namyśli pisząc że nie wiem jak mogliśmy żyć bez takiego małego skarba:)
Każdy dzień przynosi nam coś zupełnie nowego i niezwykłego . W niedziele Noe po raz pierwszy się zawstydził , a wczoraj pierwszy raz roześmiał się na głos . Niezwykłe uczucie poznawać na nowo z nim świat
I DZIŚ NASZE PIERWSZE WYSTĄPIEIE W KOMINIE OD ZAZZU.PL :) JUŻ GO KOCHAMY

niedziela, 20 października 2013

Guga Kids Design

Dziś byliśmy na targach Guga Kids Design w Katowickim  Centrum Kultury :)
Na to wydarzenie czekałam z niecierpliwością .
W jednym miejscu zgromadzili się projektanci których już od dłuższego czasu obserwowałam w sieci:) Musze przyznać że jakość i wykonanie artykułów zrobiły na mnie ogromne wrażenie .
Od samego wejścia do budynku w powietrzu była wyczuwalna pasja oraz miłość do dzieci.
Organizatorzy prócz zgromadzenia wystawców zadbali również o rozrywkę dla najmłodszych. Były zabawy, malowanie twarzy oraz projekcja bajek. Duży plus za akcje loteria na rzecz schroniska - która pokazuje dzieciom że nawet symboliczne 2 zł można pomóc potrzebującym :)
Takie wydarzenia pobudzają moją wyobraźnie i ładują moje baterie :) Dodatkowym bodźcem pobudzającym dla mnie , był fakt iż było to pierwsze zetknięcie mojego synka z dużym skupiskiem ludzi:) Stało się tak zupełnie przypadkiem ponieważ niespodziewanie tata musiał nadrobić zaległości w pracy . Nie mogliśmy jednak lepiej trafić , Noe był zachwycony :) Z ogromnym skupienie obserwował wszystko co działo się wokół niego.
było miło najwyższy czas do domu :)
Dziękujemy bardzo organizatorom i już czekamy na 3 edycje :)

piątek, 18 października 2013

Ci mężczyźni :)

Gdy ja przyzwyczajam się do siedzenia w domu , mój mąż uczy się pracować poza nim :) Noe skazany jest na bycie 90% swojego czasu tylko zemną:) Ja jestem zachwycona, Noe puki co nie narzeka...
Jednak gdy tylko ma szanse spędzić czas z tatusiem, uśmiech nie schodzi mu z buźki. Więź między ojcem i synem to coś niesamowitego. Poranki w naszym domu to typowo męska sprawa . Pogaduchy przy "kawie" i wspólne słuchanie muzyki zaraz przed wyjściem do pracy.
W tygodniu wieczorną pielęgnacją i usypianiem zajmuję się ja , za to niedziela to pełne pole do popisu dla tatusia:) Mimo tego że Robert nie może uczestniczyć w wieczornych zabawach nigdy nie zapomina o powiedzeniu dobranoc synkowi , nawet gdy jest bardzo zajęty w pracy :)
moje skarby:)

środa, 16 października 2013

Ramik na zdjęcia

Na jednym ze spacerów, obserwowałam rodziców zbierających kasztany i liście ze swoimi dziećmi. Pierwszy raz, Noe wybudził się na dłuższy czas podczas pobytu w parku. Wzięłam go na ręce, a on z ogromnym zaciekawieniem obserwował otaczający go świat. Pierwszy raz dostrzegłam, że na prawdę potrafi skupić swoją uwagę na dużej przestrzeni . Cała ta sytuacja, bardzo mnie wzruszyła i zainspirowała do zrobienia ramek na rodzinne zdjęcia, które to od dawna chciałam powiesić na ścianie .
Jest to idealny pomysł na zabawę ze starszymi pociechami.
W jeden dzień podczas spaceru w parku lub lesie należy pozbierać gałązki i kasztany . Nie zdradzać dzieciom jak zostaną wykorzystane nasze znaleziska. Wstawić je do wazonu i poczekać na deszczowy dzień. Gdy pogoda nie będzie sprzyjać spacerom , mamy idealny sposób na zajęcie naszych pociech .
Potrzebne będzie : karton, gałązki,ołówek , pistolet -klej na gorąco( polecam zakupić przy wielu pracach plastycznych do szkoły jest niezbędny:) ), linijka , nożyk do tapet, sznurek.
Wybieramy zdjęcia i zapraszamy małego pomocnika do zabawy:)
Na kartonie wydzielamy prostokąt z każdej strony większy o 1cm niż fotografia
Wycinamy prostokąt
przyklejamy na środku zdjęcie
odmierzamy długość patyków i przyklejamy je na karton wkoło zdjęcia
nadmiar kartonu obcinamy przyklejamy kawałek sznurka jako zawieszkę , ozdabiamy według własnej koncepcji:)
Ramki mogą ozdobić nasze ściany lub być podarunkiem dla bliskich :)jak Wam się podobają??:)

wtorek, 15 października 2013

szczęście...:)

Nie wiem czy ktoś wcześniej zasłaniał mi oczy ... Czy dopiero mój ukochany malutki człowieczek uczy mnie dostrzegać piękno wokół mnie??
Tak to chyba właśnie jest . Od pierwszego momentu gdy poczułam że będę mamą, zaczęłam zmieniać swoje życie. To właśnie Noe sprawił że przestałam odkładać sprawy na potem i po prostu korzystam z chwili .
Jak mam zapewnić go że jest wstanie spełnić wszystkie swoje marzenia, jednocześnie nie spełniając żadnego ze swoich?? Na pewno łatwiej mi teraz walczyć gdy co rano "budzi " mnie uśmiechnięta buźka mojego osobistego motywatora. Każdy dzień przynosi nam nowe odkrycia, nowe spojrzenie na ten sam świat....
Jestem po prostu szczęśliwa:)

czwartek, 10 października 2013

Ten czas ...

Od bardzo dawna żyłam na prawdę w wiecznym biegu. Czas wolny nigdy do końca nie był wolny, a praca to moja pasja więc i zaangażowanie często wykraczało poza 8h mojej dziennej zmiany. Do 7 miesiąca ciąży nie zwalniałam tępa ( nie czułam takiej potrzeby , i nie było do tego wskazań :) Więc zupełnie nie wiem czemu właśnie teraz gdy jestem na macierzyńskim, odnoszę nieustanne wrażenie że czas uciekają mi przez palce...
Staram się w pełni wykorzystać każdy dzień , każdą minute z życia mojego synka. Mimo to świadomość tego że czas tak pędzi okropnie mnie martwi. Czy to jesień tak na mnie wpływa ? Dobrze że znów świeci słońce , spacery obojgu nam sprawiają wielką przyjemność :)

czwartek, 3 października 2013

Nasze wieczorne wyciszenie

Noe ma już ponad 3 miesiące i od pierwszej kąpieli minęło sporo czasu. Mimo to emocje które nam wtedy towarzyszyły pamiętam doskonale.
Ja typowy teoretyk ładnie pouczałam męża, sama bałam się cokolwiek zrobić. Oczywiście do póki maluszek był w wodzie było wszystko w porządku, jednak po wyjęciu jeden wielki płacz.... synka i mój. Nic mu się nie podobało- wycieranie, kremowania a nawet ubieranie. Mimo iż tata starał się wszystko zrobić jak najszybciej , Noe był ewidentnie niezadowolony. Pomyślałam sobie po co ta uspakajająca muzyka, przygaszone światło i cała reszta starań skoro on ma to wszystko w nosie. Nie wspominając o tym ze usypianie po takiej rozrywce trwało wieczność .
Na szczęście teraz jest już zupełnie inaczej .Robiliśmy postępy z każdym dniem ,oboje nauczyliśmy się  czerpać z tego przyjemność. Jest to oczywiście zasługa rytuału który wprowadziliśmy. Wiem że to żadna eureka -stała godzina wieczornych zabaw i kąpieli sprawia że Noe wie co go czeka, przez co jest spokojny. Wieczorne "pływanie" a nawet wcieranie ręczniczkiem to sama przyjemność:) Po kremowaniu mały usypia mi na przewijaku . Ubieram go na śpiocha i zanoszę do łóżeczka, tak kończy się prawie każdy nasz dzień i oby to się nie zmieniło:)