środa, 23 lipca 2014

Słowo

Jedno słowo może zniszczyć więcej niż bomba. Jedno słowo może zbawić świat. Wypowiadane w nie zliczonej ilości lekceważone co dnia. Rzucane na wiatr , plecione co ślina na język przyniesie , bywają srebrem lecz ich brak bywa złotem.
Słowo wypowiedziane nigdy nie znika , niesie ze sobą taki pokład energii z jakim go wypuściliśmy . Siłę uczuć i emocji tych dobrych i niestety tych złych . I nawet gdybyśmy mocno chcieli , nie cofniemy ich , a śladu po nich nie zmażemy . Dla czego tak trudno więc je "ważyć" ...
Zlepek kilku liter potrafi złamać człowieka , doprowadzić do łez załamania i depresji . Boleć mocniej niż największe rany i wryć się w pamięć dudniąc i odbijając się echem. Tym samym, słowo może sprawić iż będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie . Dodać nam skrzydeł, pewności siebie i zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Pierwsze wypowiedziane Ma-Ma , wyznanie ukochanego Kocham Cie , czy proste dziękuje wywołuje uśmiech na naszej twarzy.
Czasem więc warto ugryźć się w język , czasem zdobyć na odwagę . Z pewnością jednak warto zdawać sobie sprawę że to nie "tylko" jedno słowo a "aż "jedno.
foto: Sylwester Smigielski :)

piątek, 4 lipca 2014

"Kto zabrał mój ser?"

Dziecko posiada niesamowitą wole walki i ogromną determinacje do poznawania świata. Zupełnie nie zniechęca się małymi potknięciami czy nawet upadkami, podejmują kolejne próby by opanować umiejętność chodzenie, samodzielne jedzenie czy mówienie. Wszystko z czym spotyka się w pierwszych latach życia jest nowe i nieznane , a jednak nie pozostaje na początkowym etapie rozwoju .
Rodzimy się z umiejętnością słuchania swojego wewnętrznego głosu i życia w zgodzie ze sobą. Dorastając jednak, otoczenie zamyka nas w ramy które ktoś kiedyś wymyślił. Zaczynamy bardziej niż siebie słuchać innych , stajemy się mniej pewni siebie . Dorośli, chcąc uchronić dzieci przed błędami które sami popełnili, budzą w nich lęk przed nieznanym. Jednocześnie żyjemy w przekonaniu iż popełnianie błędów jest złe , a odnoszenie porażek wywołuje w nas wstyd.
Konsekwencją tego jest zatrzymanie życiowego rozwoju. Lęk przed odkrywaniem nowych drug jest tak wielki, iż wolimy pozostać w miejscu które już znamy, nawet gdy nie jesteśmy do końca szczęśliwi ....
My , ludzi którzy mają otwarty dostęp do świata nie może wychowywać zakompleksionego pokolenia. Dzieci nasze muszą znać własną wartość i odważnie iść przed siebie. Poszukiwać i odkrywać nowe sposoby na idealne życie , błądząc nie raz odnajdywać lepsze wersje siebie . Dość wstydzenia się własnych talentów i umiejętności . Stwierdzenia iż pasjom rodziny się nie wykarmi i pracy z przymusu. Nie chce dla mojego syna życia za karę.
Niech idzie własną drogą odmienną od tej którą wybrałam ja sam . Niech nabija sobie swoje siniaki i zdziera na żwirze swoje kolana. A każda blizna po upadku niech przypomina mu, że miał w sobie siłe by wstać.
Ps. Parę lat temu mój osobisty szef nam- swoim pracownikom wręczył do przeczytania "Kto zabrał mój ser?" . Te parę stron książki wiele uświadamia . Gorąco polecam nie tylko rodzicom :)

wtorek, 1 lipca 2014

30.O6.

Dziś mija rok odkąd pierwszy raz miałam w ramionach mojego synka . Mimo iż urodził się 30 .06 . ja zobaczyłam go dopiero na drugi dzień.
O świcie gdy się przebudziłam, znieczulenie przestało działać ,a czucie w nogach całkowicie wróciło, pielęgniarka pozwoliła powoli podnosić się do pozycji siedzącej. Od razu gdy opuściła moją sale, postanowiłam wstać i zobaczyć mojego synka . Nie pamiętam czy coś mnie bolało , emocje i potrzeba bycia z moim dzieckiem była tak silna, iż nie prosiłam o środki przeciwbólowe. Niestety zostałam przyłapana przy drzwiach z sali i cofnięta do łózka . Dreptałam po sali przez godzinę czekając aż ktoś przywiezie mi syna . Moja cierpliwość się skończyła więc wyruszyłam (tak by mnie nikt nie przyłapał) do mojego dziecka.
Leżał sam samiusieńki , spokojny z otwartymi oczkami . Wyglądał jak by obserwował całe świat. Zaczął cichutko popłakiwać ,a ja trzymając go za rączkę płakałam razem z nim . Wzięłam go na ręce i przytuliłam delikatnie , ogarną mnie spokój . Ten spokój towarzyszy mi do dziś, za każdym razem, gdy pozwoli się przytulić . Tak jak bym całe życie szukała cząstki siebie którą teraz wreszcie mam obok . Każdy uśmiech, każde spojrzenie cenniejsze niż największy skarb świata. On posiada moc do przenoszenia gór i do czynienia rzeczy niemożliwych .
Puki jednak jest malutki , wszystko czyni moimi rękami, dla tego nie odczuwam bólu czy zmęczenia .